Zabiegi
Pośladki jak u latynoski? Polki coraz chętniej poprawiają pupę Opublikowano 18 lipca 2016
Zabieg „Brazilian Butt Lift” to hit wśród pacjentek na Zachodzie, które marzą o kształtach rodem z brazylijskich plaż. Specjaliści informują, że także coraz więcej Polek, zamiast żmudnych ćwiczeń czy bardziej inwazyjnego zabiegu wszczepiania implantów, pośladki modeluje za pomocą… własnego tłuszczu.
Pupa jak u Beyonce
Jennifer Lopez, Kim Kardashian, Beyonce – co je łączy? Okazała, seksowna pupa, której zazdroszczą im miliony kobiet. To m.in. te amerykańskie gwiazdy i latynoski z Ameryki Południowej zapoczątkowały zmiany w kanonie kobiecej sylwetki oraz preferencje naśladujących je kobiet. Coraz więcej z nich do gabinetu chirurga przychodzi nie po korektę nosa i implanty piersi, ale po pupę jak jej idolka. Trend „big booty” (dużej pupy) jest wszechobecny w muzycznych teledyskach, instagramowych profilach trenerek fitness, gdzie królują tzw. belfies, czyli zdjęcia nie twarzy, lecz pośladków – nawet amerykański Vogue przyznaje, że „nastała era dużych pup”.
Kobiety już nie wstydzą się swoich pup, ale wręcz wiele z nich je eksponuje, powiększa, uwypukla, ujędrnia oraz podnosi. Jak uzyskać ten efekt bez odpowiednich genów czy ćwiczeń? Jeszcze parę lat temu ten zabieg wykonywano za pomocą wszczepienia implantów. Dziś gabinety wykorzystują w tym celu mniej inwazyjne rozwiązania jak przeszczep własnego tłuszczu.
– Brazilian Butt Lift to zabieg konturujący pośladki, nadający im odpowiedniego kształtu oraz efektu uniesienia. Aby osiągnąć ten efekt wykonujemy lipotransfer – jest to metoda modelowania ciała, która bazuje nie na syntetycznych implantach, ale na naszym własnym tłuszczu. Najpierw lekarz pobiera tkankę tłuszczową pacjentki z miejsca, gdzie jest jej nadmiar np. brzucha, lędźwi, ud. Następnie tłuszcz poddajemy technologicznej obróbce za pomocą metody Adivive, w której selekcjonujemy komórki tłuszczowe, wybieramy te najlepszej jakości, wzbogacamy komórkami macierzystymi i za pomocą jednej mikroiniekcji reimplantujemy, czyli wstrzykujemy je w miejsce, które chcemy powiększyć, w tym przypadku będą to pośladki – wyjaśnia dr Tomasz Wacławczyk, specjalista Lipoline Clinic.
Jakie są korzyści z zabiegu?
– Zabieg dzięki naturalnemu wypełniaczowi, jakim jest nasz tłuszcz sprawia, że pośladki zyskują na objętości, stają się okrąglejsze, bardziej jędrne, tworzą złudzenie ich uniesienia poprzez wypełnienie w ich górnej części, zaś skóra jest bardziej sprężysta. Za pomocą tłuszczu, pozyskanego z problematycznej części ciała np. z tzw. boczków, odpowiednio formujemy i modelujemy kształt pośladków, tak by podkreślić ich naturalną rzeźbę i uzyskać sylwetkę klepsydry – mówi ekspert.
W przeciwieństwie do silikonowych implantów, zabieg BBL poprzez lipotransfer ma mniejsze ryzyko powikłań i może być precyzyjniej wykonany. Co więcej, pacjentki nie muszą obawiać się przerysowanych kształtów.
– Każdy zabieg BBL jest dostosowywany do oczekiwań pacjentki, ale przede wszystkim do jej indywidualnych, naturalnych proporcji sylwetki. Zabieg dedykowany jest kobietom, które uważają, że ich pośladki są zbyt małe lub występuje dysproporcja sylwetki z powodu zbyt dużej ilości tkanki tłuszczowej, np. w okolicy talii, z której chcemy odjąć parę centymetrów, a dodać w okolicę bioder lub pośladków – mówi dr Wacławczyk.
Tłuszcz zamiast implantów
Przewaga tego typu zabiegu polega na jego małej inwazyjności i naturalności. Mogą one zastąpić inne metody korekty kształtu pośladków, np. ćwiczenia, przysiady tzw. „squat challenge”, treningi z obciążeniem, wykroki czy jazda na rowerze, lub też będą stanowiły doskonałe dopełnienie pożądanych efektów.
– Aktualnie obserwujemy trend typowo kobiecych kształtów, które są pożądane przez nasze pacjentki. Takie proporcje są też według naukowców oceniane jako bardziej atrakcyjne dla mężczyzn. Słynny stosunek proporcji talii do bioder 0,7 to wcale nie chuda, koścista modelka, ale kobieta z wąską talią oraz pełną pupą. Kiedyś takie wzorce dyktowały ikony pokroju Marylin Monroe, dziś jest do tego powrót – komentuje specjalista.
Eksperci zapewniają że, zabieg jest całkowicie bezpieczny i małoinwazyjny. Pacjentka może wrócić do domu tego samego dnia, okres rekonwalescencji trwa średnio do 4 tygodni. Zaraz po zabiegu lepiej unikać dłuższego siedzenia, a także ćwiczeń fizycznych. Pacjentka dostaje specjalny kostium uciskowy, może też odczuwać delikatny ból, który wynika głównie z gojenia się drobnych nacięć.
Autor artykułuRedakcja