NeurologiaOrtopediaBólRehabilitacja

Skok na główkę – krok do niepełnosprawności Opublikowano 23 czerwca 2017

Skok na główkę jest wciąż popularną rozrywką. Mimo licznych akcji edukacyjnych, w Polsce co roku przybywa kilkuset młodych ludzi sparaliżowanych w wyniku pechowego skoku na główkę. Zdarzają się również skoki śmiertelne. Przed brawurą przestrzegają: Dr Artur Zaczyński, neurochirurg Centrum Leczenia Chorób Kręgosłupa w Carolina Medical Center oraz pływak Jacek Czech, który sam doświadczył urazu.
Niefortunne skoki do wody mogą skończyć się uszkodzeniami kręgosłupa, trwałym kalectwem, a nawet utopieniem w wyniku zachłyśnięcia. Powrót do normalnego życia po wypadku jest trudny, a czasami niemożliwy. Blisko połowa urazów kręgosłupa, związanych ze skokami do wody, to uszkodzenia rdzenia kręgowego, powodujące paraliż kończyn. Często dochodzi także do złamania kręgosłupa.
 
Rodzaj urazu zależy od siły uderzenia ciała o taflę wody lub dno. Wpływa na nią wysokość, z której oddawany jest skok, ciężar ciała, a także głębokość zbiornika. Im płytsza woda, tym prawdopodobieństwo poważnego urazu wzrasta. Jednak nawet w pozornie głębszej wodzie, czy sprawdzonym akwenie, można uderzyć o dno lub leżący na nim kamień lub przedmiot.
 
Dr Artur Zaczyński, neurochirurg z Centrum Leczenia Chorób Kręgosłupa w Carolina Medical Center tłumaczy, że ogromne znaczenie ma miejsce urazu – im bliżej głowy, tym gorzej – najgroźniejsze i niestety najczęstsze, są uszkodzenia odcinka szyjnego kręgosłupa. Uraz poniżej klatki piersiowej na ogół kończy się porażeniem nóg.
 
– Uderzenie głową skutkuje różnego typu urazami. Te niewielkie, odczuwalne jako sztywnienie, ciągnięcie czy mrowienie odcinka szyjnego kręgosłupa, ustępują samoczynnie lub po rehabilitacji. Leczenie porażeń kończyn trwa dłużej i przynosi różne efekty – czasem porażenie ustąpi całkowicie, innym razem pozostanie niedowład pełen lub częściowy. Skutkiem przerwania rdzenia kręgowego może być rozległy paraliż, a nawet śmierć – ostrzega neurochirurg.
 
Wstrząśnienie rdzenia
 
Najłagodniejszą konsekwencją skoku do wody na główkę jest wstrząśnienie rdzenia, czyli trwające kilka sekund zaburzenia jego funkcji motorycznej. Chwilowe wyłączenie funkcji rdzenia powoduje jednak napięcie mięśni, co wymaga rehabilitacji i masażu.
 
Złamania kręgosłupa
 
Skok do wody mogą też doprowadzić do urazu kręgosłupa bez uszkodzenia rdzenia kręgowego. Konsekwencje uszkodzenia kręgosłupa są nieco łagodniejsze niż uszkodzenia rdzenia, choć nadal są bardzo dotkliwe. Pacjent ma czucie i może poruszać kończynami. W takim przypadku niezwykle istotna jest dobrze udzielona pierwsza pomoc, gdyż w przeciwnym razie złamany kręgosłup może uszkodzić rdzeń kręgowy.
 
– Złamany kręgosłup powoduje ból w jego okolicach. Aby go odciążyć, pacjent musi nosić usztywniający gorset przez co najmniej kilka miesięcy. Niezwykle istotna jest rehabilitacja, której celem jest minimalizacja skutków urazu i prewencja zmian zwyrodnieniowych. W przyszłości mogą one bowiem wywołać kolejne urazy, ze względu na zmianę balansu kręgosłupa i rozłożenie przeciążenia trzonów i dysków – tłumaczy dr Artur Zaczyński. – Często konieczne jest operacyjne usztywnienie kręgosłupa, a nawet wszczepienie implantu. Po takim zabiegu w ciągu kilku tygodni można dojść do formy – dodaje dr Zaczyński.
 
Przerwanie rdzenia kręgowego
 
Skok na główkę jest niebezpieczny! Najgroźniejszą w skutkach konsekwencją wypadków podczas skoków do wody są skręcenia i przerwania rdzenia na skutek zwichnięcia kręgosłupa szyjnego, bądź jego złamania. Uraz rdzenia niesie za sobą zmiany neurologiczne, dlatego niezwykle istotne jest miejsce urazu. Najpoważniejsze są uszkodzenia w górnych partiach szyi i najwyższych segmentów rdzenia. Dochodzi wtedy do porażenia nerwu przeponowego, przez co pacjent się dusi. Jego przeżycie zależy od szybko przeprowadzonej akcji ratowniczej z intubacją.
 
Kolejnym skutkiem brawury może być paraplegia, czyli niedowład kończyn dolnych, przy zachowaniu sprawności kończyn górnych. Pacjent ma kontrolę nad mięśniami ramion oraz łokci, wykonuje także ruchy dłońmi. Charakterystyczne przy paraplegii jest zaburzenie oddawania moczu. Pacjent po takim niefortunnym skoku musi ciężko pracować, aby wrócić do sprawności, choć rzadko wraca do poziomu sprzed wypadku.
 
Z kolei do niedowładu czterokończynowego i porażenia mięśni tułowia (tetraplegia) dochodzi, kiedy kręgosłup zostaje uszkodzony na wysokich poziomach rdzenia szyjnego. Pacjent nie może samodzielnie jeść, ma problemy z połykaniem. Dopiero po długiej rehabilitacji udaje się częściowo odzyskać umiejętność posługiwania się dłońmi.
 
Niedowład czterokończynowy z zaburzeniami pracy układu oddechowego (pentaplegia), wymagający respiratora to jedna z częstszych postaci zaburzeń neurologicznych. Zazwyczaj jest połączona z zaburzeniami pracy jelit i potliwości skóry. Długa rehabilitacja zapobiega ciężkim powikłaniom, jak odleżyny, przykurcze i bloki kostne. W leczeniu wykorzystuje się często tzw. egzoszkielet, czyli kombinezon wspomagający ruch i umożliwiający pionizację pacjenta. Co więcej, egzoszkielet zmienia wydolność układu krążenia, poprawia ukrwienie, a także zmniejsza ryzyko osteoporozy związanej z ciągłym leżeniem.
 
– Uszkodzenia kręgów lub dysków wymagają jak najszybszej operacyjnej stabilizacji kręgosłupa. Likwidujemy nadmierną ruchomość, wynikającą z urazu. Już następnego dnia pacjent może być rehabilitowany. Nie należy jednak oczekiwać, że w każdym przypadku rdzeń odzyska swoje funkcje. Jeśli w wyniku wypadku pacjent nie doznał deficytów neurologicznych ma szansę wrócić do zdrowia. Jeśli wystąpiło u niego porażenie, szanse są niewielkie – wyjaśnia dr Zaczyński.
 
Jacek Czech – jeden skok, uszkodzenie rdzenia i paraliż całego ciała
 
Pływak, paraolimpijczyk Jacek Czech będzie nas reprezentował na Mistrzostwach Świata 30 września 2017 r. w Mexico City. W wieku 18 lat skoczył na główkę do jeziora. Doznał przerwania rdzenia kręgowego, a w konsekwencji paraliżu całego ciała. Dziś porusza się na wózku. Dzięki ogromnej pracy odniósł liczne sukcesy w sporcie. Codzienne życie jednak przysparza mu wiele trudności.
 
– Jedynie 30% mojego ciała jest sprawne, reszta została sparaliżowana w różnym stopniu. Przeciętna osoba ubiera się w 5 minut, mi zajmuje to 20. Wiele czasu poświęcam na zwykłe czynności, takie jak: mycie, przygotowanie posiłku… – powiedział Jacek Czech.
 
Ofiarami skoków do wody są najczęściej nastoletni chłopcy i młodzi mężczyźni. Mimo wielu kampanii społecznych, które co roku przestrzegają przed brawurą, wypadki wciąż się zdarzają. Dlatego warto mówić o ich konsekwencjach, szczególnie latem, kiedy tego typu zdarzeń jest najwięcej.
Autor artykułuRedakcja