ZabiegiWłosy
Jak mu pomóc? Facet kontra utrata włosów. Opublikowano 13 lipca 2018
Oto on – biznesowy drapieżnik, młody, pełny sił i wigoru, niczym Napoleon podbijający świat kontaktów towarzyskich i szczyty zawodowej kariery. A do tego właściciel lśniących włosów. Jednak do czasu. Problem łysienia coraz częściej dotyka osoby przed 30 rokiem życia. Powód? Brak czasu na wypoczynek, ciągłe życie w biegu, nieodpowiednia dieta i narastający stres to tylko podstawowe czynniki powodujące łysienie. Prawdziwa przyczyna leży o wiele głębiej, a w roli głównego podejrzanego występuje Dihydrotestosteron (DHT), który uszkadza mieszki włosowe.
Chociaż włosy porastają niemal całe nasze ciało, to największe zmartwienie wywołują te pokrywające naszą głowę. Nie bez powodu, to tam dochodzi do największych spustoszeń, które wraz z wiekiem stają się dla wielu z nas coraz większym powodem do wstydu.
Geny czyli zabójcy włosów
Najczęstszą przyczyną utraty włosów są czynniki endogenne, czyli takie, które mają swoje źródło wewnątrz organizmu. To np. niedobór wartościowych składników odżywczych, choroby układu immunologicznego, ale także trudniejsze w diagnozie: nowotwory, depresja, czy nadmierny stres. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale właśnie ten brak higieny funkcjonowania układu nerwowego może być przyczyną pogorszenia stanu owłosienia. Pomijając powagę sytuacji, dobra wiadomość jest taka, że tego typu schorzenie możemy leczyć za pomocą środków farmakologicznych czy sesji terapeutycznych. Zła: niestety, o wiele częściej powodem tej kłopotliwej dysfunkcji jest nasze własne ciało, a precyzyjniej rzecz ujmując, gospodarka hormonalna i funkcjonowanie oraz rola genów. Niestety te dwa zagadnienia wciąż stanowią dla naukowców nie lada wyzwanie.
Lekarze czasem pytani są w związku z tym m.in. o to czy nadmierna aktywność seksualna albo fizyczna wpływa na wypadanie włosów. Na szczęście nie ma żadnych dowodów na to, że ludzie z bogatym życiem erotycznym są bardziej podatni na łysienie. Podobnie jest z miłośnikami siłowni
- Ruch i wysiłek fizyczny rzeczywiście sprawiają, że naturalny poziom testosteronu wzrasta, jednak jest to chwilowe zjawisko i następuje wyłącznie podczas ćwiczeń angażujących duże partie mięśniowe, np. mięśnie nóg czy pleców. To, co jednak powoduje wypadanie włosów to nie sam poziom hormonów, a podatność określonych cebulek na obecność DHT.” – wyjaśnia sytuację Dr Grzegorz Turowski, światowej klasy chirurg plastyczny, specjalizujący się w przeszczepach włosów.
Klucz do rozwiązania zagadki łysienia nosimy tak naprawdę w sobie - są to geny i hormony. To one definiują jak długo będziemy mogli cieszyć się włosami na głowie. Niestety, wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie: jak skutecznie zapobiec łysieniu. - Człowiek, który rozwiąże tę łamigłówkę będzie równie popularny, co bogaty” - opowiada Dr Grzegorz Turowski, jedyny Polak będący członkiem ISHRS (międzynarodowego stowarzyszenia zrzeszającego chirurgów walczących z wypadającymi włosami).
Co z tymi suplementami?
Na rynku istnieje mnóstwo medykamentów, które obiecują zahamowanie procesu wypadania włosów, a nawet ich odrastanie. Ich ceny zaczynają się od kilkudziesięciu zł i sięgają nawet kilkuset złotych. Zdecydowana większość z nich nie ma potwierdzonej skuteczności. Z kolei środki oparte na leczniczym minoksidilu, stosowane miejscowo, choć hamują proces łysienia zwiększając przepływ krwi, udrażniając kanały odpowiedzialne za odżywienie i dotlenienie mieszków włosowych, to nie eliminują łysienia.
“Postawmy sprawę jasno – na łysienie nie ma lekarstwa w postaci medykamentu. Podejmowane są pewne próby i w obrocie funkcjonują różne środki, jednak ich działanie jest niewspółmiernie niskie w porównaniu do skali problemu. Kiedy włosy zaczynają wypadać, możemy spowolnić ten proces poprzez zabiegi w postaci suplementacji lub obstrzykiwania osoczem, jednakże żadna z tych metod nie zapewni nam powrotu do dawnego wyglądu. Dodatkowo zwykle korzystamy z tych metod wówczas, gdy jest na to za późno, a pierwsze oznaki łysienia widoczne ” – nie pozostawia złudzeń dr Turowski.
Brutalna prawda
Jedyną metodą, która pozwala osiągnąć satysfakcjonujące rezultaty, a do tego cechuje się niskim ryzykiem jest przeszczep włosów. Nie wszystkie metody są jednak równie skuteczne i bezpieczne.
Niestety, ze względu na atrakcyjną cenę, wciąż praktykuje się używanie przestarzałej metody STRIP, która jak na dzisiejsze standardy wydaje się wręcz archaiczna. Wykonywana pod znieczuleniem całkowitym, zagraża zdrowiu pacjenta oraz pozostawia widoczne blizny i okaleczenia, a sam efekt często bywa daleki od oczekiwań. Metoda polega na wycięciu paska z włosami i przeniesieniu go na obszar biorczy. To bardzo inwazyjne rozwiązanie, które często skutkuje powikłaniami. Druga, znacznie bardziej nowoczesna metoda to F.U.E. Z obszaru biorczego pozyskuje się zdrowe i silne cebulki, a w następnej fazie niczym kwiaty zaszczepia w przygotowany obszar biorczy. Cały proces polega na serii pojedynczych nakłuć wykonywanych przez chirurga lub – w bardziej zaawansowanej wersji - robota ARTAS.
„Technika ta jest najnowocześniejszą, zrobotyzowaną procedurą przeszczepu włosów wykorzystywaną obecnie na świecie. Ten sposób ma dwie wielkie zalety – po pierwsze nie pozostawia żadnych blizn na skórze, a po drugie jest praktycznie bezbolesny. Dzięki wykorzystaniu robota, zabieg jest znacząco krótszy w porównaniu do przeszczepu przeprowadzonego wyłącznie przez człowieka. Robot ARTAS w ciągu godziny może pobrać ponad 1000 mieszków włosowych i przygotować 2000 miejsc do przeszczepu.” - tłumaczy Dr Turowski.
Sztuczna inteligencja w walce z łysieniem
Co ważne dzięki specjalistycznemu oprogramowaniu maszyna potrafi wyselekcjonować najlepszej jakości zespoły mieszków włosowych, nie uszkadzając ich. Producent ARTASa pracuje już nad kolejną odsłoną robota, która przyniesie modyfikację mogącą zrewolucjonizować przeszczepy włosów. Otóż robot będzie nie tylko pobierał, ale i wszczepiał pobrane cebulki. Oznacza to, że niemal cały proces zostanie wykonany przez sztuczną inteligencję, a wyszkolony chirurg będzie wyłącznie kontrolował poczynania maszyny. To sprawi, że zabieg będzie jeszcze szybszy i jeszcze bardziej precyzyjny.
„Maszyna w przeciwieństwie do człowieka nie męczy się, nie denerwuje, nie miewa gorszego dnia. Jest tak samo precyzyjna przy pierwszym, jak i tysięcznym przeszczepie. To powoduje minimalizację okresu rekonwalescencji i sprawia, że rany są bezbolesne i niewidoczne. Jest to idealne rozwiązanie dla pracoholików, ponieważ nie wymaga hospitalizacji. Warto podkreślić, że materiał, który przeszczepiamy pochodzi od dawcy, więc nie ma możliwości odrzutu ze względu na konflikt z układem immunologicznym.” – doprecyzowuje Dr Turowski.
Czy na pewno nie wypadną?
Gdy już poddamy się przeszczepowi włosów, to pozostaje nam jedynie czekać na efekty. Jak długo? Od 3 do 8 miesięcy. Dzieje się tak, ponieważ około 80-90% widocznej części włosów obumiera i wypada, pozostaje jedynie sama cebulka zatopiona w skórze głowy. Włosy mają swój własny, wewnętrzny cykl wzrostu, a po przeszczepieniu przechodzić go muszą od nowa. Dzięki temu rezultaty wyglądają bardziej naturalnie, gdyż cały proces ma systematyczny i całkowicie naturalny charakter. Unikamy sytuacji, w której jednego dnia jesteśmy łysi, a następnego przychodzimy do pracy z bujną czupryną.
A jak z trwałością takiego rozwiązania? Czy przeszczepione włosy nam już nie wypadną?
„Ogólnie rzecz biorąc, wiadomo że przeszczep włosów jest permanentny. Mieszki włosowe są pobierane z tzw. „bezpiecznej strefy”, która obejmuje tył i boki głowy. To obszar w którym cebulki są niewrażliwe na działanie testosteronu i nie są genetycznie zaprogramowane, aby wypaść. Natomiast wiele zależy od kompetencji i kwalifikacji personelu, który dokonuje przeszczepów. To poważny zabieg medyczny” – tłumaczy Dr Grzegorz Turowski.
Co powinniśmy zrobić, gdy zauważymy pierwsze symptomy łysienia? Przede wszystkim - działać, ponieważ im szybciej, tym lepiej. Musimy też wykazać się odrobiną determinacji i asertywności. Proces leczenia nie jest krótki oraz nie od razu przyniesie zadowalające rezultaty. Musimy jednak pamiętać, że wszystko co robimy ma na celu poprawę komfortu naszego życia.
Autor artykułuRedakcja